Żona i matka
Maria Longo urodziła się około 1463 roku w Hiszpanii, najprawdopodobniej w Leridzie, w znakomitym rodzie Richenza. W bardzo młodym wieku wyszła za mąż za prawnika Ioannesa Llonc, urzędnika w kancelarii króla. Przypuszcza się, że z małżeństwa tego narodziła się trójka dzieci, ale pewność historyczna, pochodząca z dokumentu notarialnego z 1515 roku, dotyczy jedynie córki o imieniu Speranza. Pierwsze lata małżeństwa mijały beztrosko. W domu Llonc panowała zgoda, dobrobyt, głęboko religijna atmosfera. Wydawało się, że nic nie może zakłócić tego szczęścia.
Ze względu na prawość moralną i stałość charakteru, Pani Longo (zitalianizowana forma nazwiska Llonc) potrafiła być bardzo energiczna w napominaniu tego, kto uchybiał swoim obowiązkom. Miała ona pewną służącą, która wielokrotnie zasługiwała na skarcenie ze względu na brak posłuszeństwa. Pewnego dnia kobieta ta postanowiła zemścić się na swej pani. Podczas balu urządzonego w domu rodziny Longo umieściła ona w kielichu Marii truciznę. Po jej wypiciu poczuła ona ból i gwałtowne konwulsje. Zdołano ocalić jej życie, ale została sparaliżowana i potrzebowała odtąd stałej troski i opieki.
Minęły lata od tego epizodu, który tak radykalnie odmienił życie Marii Longo. Wiodła je teraz w milczeniu i miłosnym poddaniu się woli Bożej. Jesienią 1506 roku Ioannes został zaproszony przez Ferdynanda Katolickiego do Neapolu. Maria, będąc sparaliżowana, miała wątpliwości czy podążać za mężem, czy też pozostać w Hiszpanii. Ostatecznie, po okresie modlitwy, za radą swego spowiednika, znanego w okolicy eremity, postanowiła wyruszyć wraz z mężem. Rodzina Longo dotarła do celu 1 listopada 1506 roku wraz z hiszpańską flotą morską, składającą się z 50 galer, po trwającej dwa miesiące żegludze. Już 30 czerwca 1507 roku Ferdynand powrócił do Hiszpanii i być może Ioannes Llonc musiał ponownie mu towarzyszyć. Nieznany jest jego los, ale pewne jest, że w 1509 roku Maria była czterdziestosześcioletnią wdową, wciąż coraz bardziej pogrążoną w milczeniu i modlitwie.
Cudowne uzdrowienie
Rok później postanowiła spełnić swój dawny plan: odwiedzić Święty Dom Maryi w Loreto. Udała się tam, pomimo długiej i trudnej podróży, w towarzystwie córki Speranzy i zięcia Gerarda z Omes. Dotarła do upragnionego celu w pierwszych dniach czerwca i od razu udała się do sanktuarium, w tamtym czasie będącego w budowie, w nadziei wysłuchania Mszy. Zważywszy na dosyć późną porę wszyscy kapłani już wcześniej ją celebrowali. Nieuchwytny był również kapelan tego miejsca. Tym niemniej wysłała swego zięcia do zakrystii, aby umówił się z zakrystianinem na odprawienie Mszy z uroczystości Pięćdziesiątnicy, która rozpoczyna się wersetem: „Usta moje będą głosić Twoją chwałę”. Podczas gdy oni jeszcze rozmawiali pojawił się nieznany kapłan z paramentami i zbliżając się do ołtarza kaplicy śpiewał właśnie ten wstęp.
Z sercem poruszonym przez tajemnicze przeczucie Maria słuchała Mszy z wielką pobożnością. Podczas czytania Ewangelii o paralityku, chorym od trzydziestu ośmiu lat, gdy kapłan wypowiadał słowa: „Mówię ci wstań”, pani Longo poczuła w sposób bardzo wyraźny rękę, która uzdrowiła jej chore ciało. Poczuła drżenie, które począwszy od stóp, wstrząsnęło całą jej osobą, rozbudzając siły i powodując nieodpartą potrzebę by wstać, iść i zacząć działać jak osoba zdrowa, czego nie czyniła od bardzo wielu lat. Wtedy zaczęła płakać dziękując Bogu i Maryi za otrzymane miłosierdzie. Chciała również podziękować temu tajemniczemu kapłanowi, ale nie mogła go odnaleźć. Na pamiątkę tego spektakularnego zajścia, Maria przyjęła drugie imię, nazywając się odtąd Maria Laurencja. U stóp Dziewicy Maryi przyjęła też habit Trzeciego Zakonu Franciszkańskiego, aby wyrazić jeszcze dobitniej swój stanowczy zamiar bardziej intensywnego życia duchowego.
Hektor Vernazza
Po powrocie do Neapolu zaczęła odwiedzać szpital świętego Mikołaja, stając się stopniowo jego domownikiem jako niestrudzona i pilna sanitariuszka. Maria liczyła na to, że tu na cichej i ukrytej pracy spędzi resztę życia, ale po około dziesięciu latach posługi w szpitalu nadszedł dzień spotkania z osobą, która spowodowała kolejny zwrot w jej życiu.
Hektor Vernazza, przyszedł na świat około 1470 roku w Genui. Za przykładem swojego ojca i starszego brata został notariuszem. W 1496 roku poślubił Bartolomeę Ricci, z którą miał trzy córki. Około 1509 roku został wdowcem, a córki oddał do klasztoru. Zaczął prowadzić surowe życie, wypełnione modlitwą i dziełami miłosierdzia.
Vernazza zainicjował dzieło pomocy dla nieuleczalnie chorych w Genui, przeznaczone dla osób, które nie miały żadnej pomocy i były opuszczone w swoim cierpieniu. Chodziło o dotkniętych przez tzw. chorobę francuską lub kiłę weneryczną. Chorzy pokryci byli ropiejącymi ranami, ich twarze były strasznie okaleczone, jak twarze trędowatych. Hektor jako wdowiec poświęcił się realizacji tego dzieła w duchu swojej mistrzyni św. Katarzyny Fieschi Adorno (z Genui), której napisał również bardzo cenioną biografię. Podobne dzieło zrealizował również w Rzymie.
W latach 1518-1519 Vernazza był już w Neapolu, gdzie założył wraz z Marią Laurencją szpital dla nieuleczalnie chorych. Dostrzegł on w Marii osobę właściwą dla swych postanowień: była ona Katalonką, podobnie jak większa część szlachty obecnej w Neapolu, poza tym była bogata, a jej uzdrowienie było sławne wśród neapolitańczyków, którzy szanowali ją również ze względu na miłosierdzie okazywane chorym. Matka z hojnym sercem zaangażowała się w pomoc zbierając jałmużnę i zdobywając kolejne łóżka dla szpitala.
Aż dotąd Matka Laurencja myślała, że wykonała wszystko co do niej należało i próbowała odłączyć się od przedsięwzięcia, które przekraczało jej siły. Natomiast Vernazza wiedząc, że dzieło bez niej mogłoby przestać funkcjonować, podczas rozmowy powiedział jej: „Pani, wy jesteście tą, której Bóg nakazał, aby zarządzała naszym szpitalem”. Gdy pani Longo próbowała się przeciwstawić namowom, przyszło potwierdzenie od Pana. Pewnego poranka idąc na Mszę, usłyszała głos, który pytał ją: „Kochałaś swojego męża?”, ona odpowiedziała po katalońsku: „Mira”, co oznacza: bardzo, głos zapytał jeszcze: „Kochasz swoje dzieci?” i ona znów odpowiedziała: „Mira”. W końcu głos zapytał ją: „To dlaczego nie kochasz Mnie, który uczyniłem ci tyle łask i na końcu zwróciłem ci zdrowie?” Maria zrozumiała przez oświecenie Ducha Świętego, że powinna zająć się tymi biednymi ponieważ w nich widać oblicze Chrystusa. Oddała więc wszystkie swoje dobra na rzecz szpitala, właściwie w nim mieszkając oddana służbie chorym.
Hektor niebawem musiał powrócić do Genui, gdzie zmarł na skutek panującej tam zarazy.
Szpital dla nieuleczalnie chorych
Szpital w pierwszej lokalizacji funkcjonował do 1522 roku, kiedy otwarty został większy budynek na wzgórzu S. Agnello, w miejscu bardziej dogodnym niż stare miasto. W niedzielę, 23 marca 1522 roku, pacjenci starego szpitala wozami zostali przeniesieni w procesji, na której czele szła Pani Longo do nowego gmachu. Obecni byli zastępca króla Cardony oraz dostojnicy miasta Neapol. Od tej chwili przez ponad dziesięć lat życie Marii Longo będzie przebiegało w szpitalu i dla szpitala. Pracowała tu z wytrwałym zaangażowaniem i wielką pasją.
Jej sekret tkwił w wierze i modlitwie, którymi stale się karmiła. Podczas gdy poświęcała się zarządzaniu szpitalem, czyniąc dzieła miłosierdzia wobec chorych, kształtowała swe wnętrze w pokorze poprzez post i modlitwę. Gardziła sobą, posługując innym jak służąca, pielęgnując chorych własnymi rękami, zajmując się najbardziej chorymi z wielką czułością. Dla siebie była surowa i twarda, żyjąc bardzo oszczędnie i poszcząc. Jej pragnienie modlitwy było zawsze bardzo intensywne i nigdy z niej nie rezygnowała. Często była widziana na rozmowie z Bogiem, od którego otrzymywała duchowe poznanie Pisma Świętego. Nawet osoby wykształcone uczyły się od niej głębokich znaczeń Słowa Bożego. Przyjmowała wielu grzeszników. Swoimi modlitwami i napomnieniami przyprowadzała ich na nowo do Ojca miłosierdzia. Między nimi znajdowały się często osoby znane. W końcu jej codzienny kontakt z Panem dał jej przenikające spojrzenie, zdolne przewidzieć sprawy, które potem faktycznie się wydarzały, tak że uważano ją za oświeconą przez Ducha Świętego.
Rozwój dzieła
11 grudnia 1523 papież Klemens VII bullą Ex supernae dispositionis arbitrio zatwierdził poprzednie pozwolenia i poddał szpital pod jurysdykcję ordynariusza miejsca. Stał się on dobrem kościelnym na zawsze. Zakupiono kolejne domy w okolicy. Jednym z pierwszych pomysłów pani Longo w tym czasie było to, by zbudować kościół pod wezwaniem Santa Maria del Popolo, gdzie można będzie sprawować Boską liturgię. Nawet jeśli imię Maria Longo nie pojawia się w żadnym oficjalnym dokumencie wiemy, że była więcej niż jego inspiratorką, również konkretną i bezpośrednią organizatorką.
Kilka razy ocaliła szpital przed zamknięciem podczas oblężenia przez generała Lautrec. Raz zabrakło chleba i gdy służące nie wiedziały, gdzie go zdobyć, dzięki modlitwie Laurencji zobaczyły przed sobą dwa muły obładowane chlebem. Nigdy nie dowiedziały się, skąd one przyszły. Innym razem ubogiej kobiecie, która przyszła prosić o jałmużnę, odpowiedziano, że nic nie ma. Służące, posłane przez matkę, aby czegoś poszukać wyszły niechętnie i tam, gdzie się tego nie spodziewały, odnalazły dwie skrzynie białego, ciepłego chleba, otrzymanego, jak sądzono, z ręki aniołów.
Z powodu zarazy, obawiano się, że pacjenci szpitala mogą również zostać zarażeni i będzie on musiał być zamknięty. Każdego wieczoru przedstawiciele miasta sprawdzali, czy pacjenci są wolni od panującej zarazy. Żaden z pacjentów nigdy nie się nie zaraził.
Pani Longo miała w swojej służbie najdroższą towarzyszkę o imieniu Maria, która zachorowała i po trzech dniach zbliżała się do śmierci. Oprócz cierpienia z powodu straty przyjaciółki, Laurencja obawiała się, że poprzez jej śmierć odkryta zostanie obecność zarazy i szpital zostanie zamknięty. Nie znajdując innej rady, udała się na modlitwę i w prywatnej kaplicy, którą miała w swym mieszkaniu, rzuciła się na kolana przed Krucyfiksem. Modliła się długo i kiedy miała pewność otrzymania łaski, poszła do Marii, pełniąc wobec niej posługę. Gdy Laurencja powróciła do modlitwy, by podziękować za otrzymaną łaskę, Maria obudziła się z głębokiego snu zapewniając, że czuje się bardzo rześko. Szpital kontynuował bez przeszkód swą misję niesienia wsparcia potrzebującym w tym tragicznym dla miasta czasie.
Kapucyni
W 1525 roku Mateusz z Bascio opuścił potajemnie klasztor obserwantów. Udał się do Rzymu, aby uzyskać od Klemensa VII pozwolenie na dosłowne zachowywanie Reguły świętego Franciszka, noszenie nowego habitu i głoszenia Słowa Bożego. Wkrótce dołączyli do niego bracia Ludwik i Rafał z Fossombrone oraz inni obserwanci. Na początku 1529 roku grupa liczyła około trzydziestu braci, żyjących w czterech eremach. W pierwszej fazie istnienia nowej reformy zakonu franciszkańskiego bracia zamieszkiwali eremy mieszczące się poza miastami, oddając się modlitwie kontemplacyjnej.
Później jednak, posłuszni natchnieniom Ducha Świętego, kierując się doświadczeniem świętego Franciszka, o którym wspominał w swoim Testamencie, kapucyni zaczęli służyć chorym, ubogim i potrzebującym. Podobnie jak Franciszek w spotkaniu z trędowatymi, tak pierwsi kapucyni w posłudze chorym i ubogim odnajdywali oblicze Chrystusa.
Gdy pierwsi bracia przybyli do Neapolu, przyjęła ich Maria Laurencja Longo, dając im do dyspozycji pomieszczenia w szpitalu dla nieuleczalnie chorych. Wstawiała się ona za braćmi nowej reformy u Karola V oraz u papieża Pawła III.
Teatyni
Zakon ten powstał 14 września 1524 roku, gdy jego założyciel Kajetan z Thiene oraz jego towarzysze złożyli śluby zakonne w bazylice watykańskiej. Pragnęli oni odnowienia życia duchownych poprzez powrót do Ewangelii i przyjęcie za wzór życie Apostołów.
Uważali, że reformę trzeba zacząć od siebie, praktykując wewnętrzne nawracanie się, pełnienie dzieł miłosierdzia i odpowiadanie na potrzeby czasu i miejsca, gdzie przyszło im żyć. W Neapolu mieszkali początkowo w niewielkim, odosobnionym miejscu. W 1534 roku przenieśli się do pomieszczeń w szpitalu dla nieuleczalnie chorych, które opuścili kapucyni, aby być bliżej wiernych. W tym czasie święty Kajetan został kierownikiem duchowym błogosławionej Laurencji.
Maria Ajerba
Od początku swego dzieła pani Longo cieszyła się, że ma jako towarzyszkę księżną Termoli, Marię Ajerba, należącą do potomków króla Aragonii, wdowę od 1511 roku po Wielkim Kapitanie Andrea di Capua, księciu Termoli.
Po stracie męża i jedynego syna Ferdynanda poszła za wzorem pani Longo, która poprzez modlitwę i przykład oderwała ją od marności świata i wprowadziła na drogę pokory chrześcijańskiej i przysposobiła do wypełniania dobrych dzieł. To ona wspierała datkami szpital, aby zdobyć potrzebne domy i znacznie finansowała budowę kościoła Santa Maria del Popolo.
Klasztor dla nawróconych kobiet
W Neapolu, który był miejscem wymiany handlowej, pełnym przybyszów z różnych stron, powszechna była prostytucja. Jej skutkiem była „choroba francuska”, której ofiary znajdowały pomoc w szpitalu dla nieuleczalnie chorych. Obserwując sytuację, Laurencja postanowiła również zająć się pomocom samym prostytutkom.
Brakowało klasztoru dla nawróconych kobiet. Matka Laurencja pełniła od początku wśród chorych grzesznic w szpitalu delikatną posługę prowadzenia ich do nawrócenia. Dla tych, które dawały jej posłuch, troszczyła się o uczciwą pracę. Starała się na wszelkie sposoby wyrwać je z grzechu i jeśli jej się to nie udawało, klękała przed nimi i błagała je, żeby przynajmniej w piątki i soboty powstrzymywały się od grzechu i żeby przez te dwa dni konieczność nie zmuszała ich do prostytucji, dawała im pieniądze. W ich zagubionych sercach Longo usiłowała rozbudzić uczucia religijne, przedstawiając im obraz Chrystusa Ukrzyżowanego i Maryi Dziewicy.
Łatwo zrozumieć jak wiele z tych kobiet doświadczało odrodzenia i odchodziło od grzechu, słuchając pani. Ona pomagała im zorganizować swoje życie na nowo najlepiej jak mogła. Spora ich liczba pociągnięta przez jej przykład poświęciła się dobrowolnie asystencji przy chorych w szpitalu. Po założeniu klasztoru Santa Maria in Gerusalemme w 1535 roku, którego pomieszczenia były jeszcze usytuowane w szpitalu, Maria Longo wraz z Marią Ajerba, świętym Kajetanem i kapucynami zdecydowała, jak to było też w Genui i Wenecji, założyć przy szpitalu dla nieuleczalnie chorych Klasztor Nawróconych Kobiet. Wszyscy bowiem uważali za konieczne dać im pewne schronienie, aby uzdrowione na ciele i duszy, dotknięte przez przepowiadanie kapucynów i teatynów obejmowały zdecydowanie życie zakonne w klauzurze.
Zapadła decyzja, że odpowiedzialną za to nowe dzieło będzie Maria Ajerba, która nie mogła iść za Marią Longo w wyborze życia kontemplacyjnego. W pobliżu szpitala były pomieszczenia, które były jej własnością, księżna powiększyła je i dostosowała, aby nadawały się na klasztor. 17 grudnia 1538 roku kardynał penitencjarz Antonio Pucci wydał dekret erekcji kanonicznej. Maria Ajerba została jego kierowniczką i matką. Jej szlachetna osobowość wywarła na placówce takie piętno, że zdobyło szacunek i uznanie opinii publicznej. Nie domem prostych pokutnic, ale prawdziwym miejscem ascezy zakonnej stał się pod wpływem jej duchowości ten klasztor, który chciał przyjąć regułę trzeciego zakonu franciszkańskiego. W krótkim czasie pragnęły tam również wstępować kobiety, które nie były grzesznicami, tak że musiał interweniować dekret świętej Penitencjarii, aby zachować pierwotny charakter klasztoru, który miał przyjmować jedynie nawrócone nierządnice. Reguły i ordynacje tego miejsca były bardzo surowe i wymagające, a nierządnice stawały się prawdziwymi zakonnicami, z trzema ślubami regularnymi oraz ślubem ścisłej klauzury.
Życie kontemplacyjne
Laurencja pielęgnowała pragnienie życia kontemplacyjnego prawdopodobnie już od czasu spotkania z kapucynami. Aby tę myśl zrealizować musiała pokonać wiele trudności. Niełatwo było zostawić szpital dla nieuleczalnie chorych. Kierowanie tak dużą placówką wymagało talentu organizacyjnego, dlatego trudno było znaleźć odpowiednią następczynię. Pojawiały się również wątpliwości natury kanonicznej, ponieważ Laurencja, jako wdowa, nie mająca żadnego doświadczenia zakonnego, miała zostać przełożoną klasztoru klarysek, przyjmować kandydatki i zajmować się ich formacją. Zainicjowanie więc nowego projektu wymagało odpowiednich przygotowań.
Święty Kajetan – który od początku podjął się kierownictwa duchowego Marii Laurencji, którą uważał za „siostrę i matkę w Chrystusie” – pomógł jej zostawić opiekę nad szpitalem, aby realizować marzenie przebywania w klauzurze. Pragnienie życia bardziej intymnego z Panem zostanie potwierdzone przez słowo Boże. Według „Życiorysu świętego Kajetana”, to on właśnie poradził Marii, aby założyła klasztor świętych dziewic pod regułą świętej Klary.
Pod jego kierunkiem napisała prawodawstwo, oparte o Konstytucje świętej Kolety oraz o Regułę świętej Klary. W tym okresie, gdy zajmowała się zakładaniem nowego klasztoru, zachorowała. Chociaż wszyscy jej to odradzali, ona kontynuowała realizację swego projektu, chcianego przez Boga, aż otrzymała zatwierdzenie papieskie. Pragnienia Matki Laurencji są zawarte w tekście bulli Debitum Pastoralis Officii z 19 lutego 1535 roku, wydanej przez Pawła III. Papież upoważniał ją do zbudowania w pobliżu szpitala dla nieuleczalnie chorych klasztoru dla Mniszek Trzeciego Zakonu Franciszkańskiego pod Regułą świętej Klary. Klasztor został objęty opieką Stolicy Apostolskiej. Maria, bez wymaganego w zwykłych warunkach roku nowicjatu, mogła założyć habit zakonny i złożyć profesję na ręce wybranego przez siebie kapłana.
Następnie zostały wydane brewe i pozwolenia papieskie vivae vocis oraculo z listami kardynała kurii Andrzeja Mateusza Palmieriego. Matka obawiała się bowiem, że bez władzy brewe papieskich jej klasztor, podobnie jak wiele innych fundacji w Neapolu w tym czasie, może przestać istnieć.
30 kwietnia 1536 roku otrzymała brewe Alias nos, które zezwala na podniesienie liczby sióstr we wspólnocie z dwunastu do trzydziestu trzech oraz na przeniesienie się wspólnoty do większego budynku. W 1538 roku, gdy Teatyni otrzymali kościół świętego Pawła, Maria ze swymi trzydziestoma trzema siostrami, z welonami opuszczonymi na twarzach, udała się Santa Maria della Stalletta przekształcając ją na protomonaster Santa Maria in Gerusalemme i powierzając tę rodzącą się wspólnotę braciom mniejszym kapucynom.
Poprosiła i otrzymała od papieża Pawła III bullę Cum Monasterium z 10 grudnia 1538 roku, na mocy której kapucyni byli zobowiązani pod karą ekskomuniki latae sententia do opieki nad klasztorem, ponieważ zachowywał on już Regułę świętej Klary. Przejście pod jurysdykcję kapucynów pozwoliło na kształtowanie duchowości wspólnoty w duchu świętej Klary i w większej surowości i prostocie życia.
Ostatnie lata
Ze względu na pogarszający się stan zdrowia, w sierpniu 1539 roku, Maria Laurencja zrezygnowała z posługi opatki i poświęciła się całkowicie kontemplacji.
Przed śmiercią, która nastąpiła 21 grudnia 1542 roku, swoim płaczącym siostrom poleciła by były wierne regule, którą ślubowały i napominała je w sposób szczególny, by się kochały i wspierały wzajemnie. Następnie objęła je po kolei z ogromną czułością. U kresu życia modliła się długo, wyspowiadała się swemu ojcu duchownemu bratu Francesco da Liardo i zapowiedziała rozruchy w Neapolu, tzn. zamieszki społeczne z 1542 roku, które dokładnie się spełniły.
W końcu siostrom, które podziwiały ją ze względu na wielkie dzieła przez nią spełnione, powiedziała: „Siostry, wam się wydaje, że ja uczyniłam wielkie dzieła, ale ja w niczym nie ufam sobie, ale złożyłam całą swą ufność w Panu”. Wskazując na czubek małego palca, powiedziała: „Ocaliła mnie odrobinka wiary”. Powiedziała to z wielką radością, a jej twarz była przepiękna. Następnie całując Krucyfiks, który przez cały czas trzymała, zawołała: „Jezus, Jezus, Jezus” i zasnęła w pokoju sprawiedliwych 21 grudnia 1539 roku.
Proces beatyfikacyjny
Prawdziwa córka katolickiej Hiszpanii, założycielka i zarządczyni wielkiego szpitala dla nieuleczalnie chorych, punkt odniesienia dla każdej reformy w Neapolu w XVI wieku, mistyczka uprzywilejowana charyzmatami i matka dusz, założycielka jednej z najbardziej żywotnych rodzin klarysek, po aktywnym i znanym w okolicy życiu, oddaliła się do klauzury, tam żyjąc wraz z pokornymi siostrami klauzurowymi i po śmierci dzieląc z nimi wspólny grób.
Aby rozpocząć proces informacyjny w Neapolu, trzeba będzie czekać aż do roku 1880. W 1892 roku Leon XIII rozpoczął jej proces beatyfikacyjny. Po stu latach, 12 czerwca 2004 roku otwarto go ponownie. Według nowych norm dotyczących procesów przeprowadzono konieczne badanie uzupełniające dotyczące opinii świętości czcigodnej Marii Laurencji Longo. 9 maja 2015 roku Konsultorzy zatwierdzili Positio i 1 września tego samego roku zostało ono złożone w Kongregacji. 9 października 2017 roku papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót przyszłej błogosławionej, a 20 października 2020 roku został oficjalnie uznany cud za jej wstawiennictwem. Maria laurencja Longo została beatyfikowana w Neapolu, 9 października 2021 roku.
Duchowość błogosławionej Marii Laurencji Longo
Wszechstronna posługa i bogate doświadczenie błogosławionej Laurencji wyznaczyły pewien model zarówno dla organizowania się świeckich, dla pracy charytatywnej oraz dla życia konsekrowanego.
Jako prowadząca szpital dla nieuleczalnie chorych, jej charyzmat służby chorym został potwierdzony nadzwyczajnymi znakami. Pomimo panującej w Neapolu zarazy, głodu oraz napadów band francuskich, szpital nie został zamknięty i często w cudowny sposób znajdowały się środki na jego utrzymanie. Pomimo, że zaraza zbierała śmiertelny plon w mieście, żadna z osób przebywających w szpitalu nie zachorowała. Potwierdzały to częste inspekcje placówki.
Matka Laurencja wprowadziła w szpitalu zwyczaj modlitwy za zmarłych. Po wieczornej modlitwie „Anioł Pański” śpiewano Psalm 130, De profundis. W miejscu, gdzie umierało tak wiele osób, stałym punktem dnia była wieczorna modlitwa za tych, którzy już odeszli do Pana, wyrażająca troskę o ich dusze.
Jako założycielka klasztoru klarysek kapucynek, Maria stała się wzorem również dla przyszłych mniszek tego zakonu. Była niestrudzoną formatorką, ucząc młode siostry życia poprzez słowo i własny przykład. Surowa i wymagająca wobec siebie, siostrom okazywała wielką miłość i czułość. Potrafiła rozpoznawać stan ich duszy oraz pokusy, z jakimi się zmagały.
Chociaż przez większość życia pełniła odpowiedzialne funkcje, zarządzając wielkim dziełem miłosierdzia, a następnie zakładając wspólnotę zakonną, była bardzo pokorna, nigdy nie cofała się przed najniższymi posługami. Zrezygnowała też z roli opatki, świadomie przygotowując się do śmierci, jako kobieta dojrzała w sferze ludzkiej i duchowej.
Starała się przekazać swojej wspólnocie ducha franciszkańskiego i klariańskiego, prowadząc proste, ubogie i surowe życie intensywnej modlitwy.
Judyta Katarzyna Woźniak OSCCap,
na podstawie tekstu opublikowanego na stronie Klarysek Kapucynek w Neapolu: http://www.cappuccine33.it/,
uzupełniono i zaktualizowano w oparciu o: Beata Maria Lorenza Longo. Fondatrice dell’Ospedale degli Incurabili di Napoli e delle Monache Cappuccine, Monika Filippone, Gorle 2021.
Artykuł za: kapucynki.pl
Zdjęcia za: ofmcap.org
Biuro Prasowe Kapucynów - Prowincja Krakowska