„Skauci Europy to organizacja z gatunku harcerstwa katolickiego, kształtującego człowieka na każdym etapie jego rozwoju” – w tym tonie rozpoczęła się jedna z pierwszych konferencji na I stopniu kursu szkoleniowego „W drogę”. Słuchały jej młode dziewczyny, które będą prowadzić ogniska przewodniczek w przyszłym roku harcerskim lub chcą po prostu zgłębić metodę czerwonej gałęzi. To właśnie do instruktorek, szefowych, jest skierowana formacja przewodniczek. Chcesz wychowywać młodych? Musisz sama się formować, służąc we wspólnocie ogniska i czerpiąc z niej.
Czerwona gałąź jako narzędzie formacji jest skierowana do dziewczyn w wieku 17-25 lat. Zakłada trzy etapy rozwoju osobistego, począwszy od Samartytanki, poprzez Wędrowniczkę i Harcerkę Rzeczpospolitej. Na każdym z tych etapów skauting nadal podporządkowany jest pięciu celom, są to: Bóg, charakter, zdrowie, zmysł praktyczny oraz służba. Przestrzenią w której najbardziej czerwona gałąź rozwija skrzydła w aspekcie formacyjnym jest wędrówka, dlatego też droga jest podstawowym wymiarem, w którym działają przewodniczki.
Każda z uczestniczek musiała spakować plecak, zabierając w drogę tylko to co naprawdę niezbędne (tak, gar w kształcie rakiety kosmicznej do gotowania wody należy do takich właśnie sprzętów). Wędrówka to czas, kiedy odcinamy się od wygód i przyjemności które na co dzień serwuje nam cywilizacja. Możemy zrezygnować praktycznie z wszystkiego, oprócz kawy.
Ruszyliśmy spod Jeleniej Góry 13 sierpnia, w piątek, by przemierzać dolnośląskiego szlaki, raz żółte, raz zielone. Szliśmy drogami poetów, wyznaczaliśmy szlaki desperatów. Raz mapa była dla nas ratunkiem, raz ograniczała nasze aspiracje eksploracyjne. Komplementarność tego wydarzenia wyznaczał fakt, że towarzyszyło nam aż dwóch duszpasterzy: bracia Szymon Janowski i Krzysztof Dudziak, który debiutował w roli skautowego duszpasterza na tej właśnie wędrówce, i był to debiut zaiste wspaniały. To, co bratu Krzysztofowi udawało się przemilczeć, brat Szymon wypowiadał na głos. Z kolei to, co powiedział brat Krzysztof, zazwyczaj nie wymagało komentarza. Komentowało się samo. Byli to więc duszpasterze ze wszech miar subsydiarni wobec siebie.
Zwiedzaliśmy przepiękne pałace i zamki. Gdy opuszczaliśmy takie miejsca, na nowo ożywała legenda o zjawach i duchach przemierzających mury i baszty. Gonili nas książęta na kładach, szukający księżniczek, babcie dolnośląskie zaganiały nas do zagród z alpakami. Siekł nas deszcz i piekł upał, strome podejścia zabierały dech. Duchowość kapucyńska to duchowość bliska skautowej – prosty, prawie że żebraczy styl życia. Zdajemy się na życzliwość przyrody, daje nam tyle ile może, a my cieszymy się z tego, co dostajemy.
Każdy dzień składał się z tych samych elementów. Jutrznia, śniadanie, msza św., konferencje, wędrówka. Posiłki przygotowywane w drodze, nocleg codziennie w innym miejscu. I do tego bracia. Byliśmy narodem wybranym. Wieczorem wspólna kolacja, często spożywana już po ciemku, a noce były ciemne, prawie tak ciemne jak franciszkańskie kaptury. Na samym końcu dnia ognisko, śpiewy, poezje i historie sprzed lat. Świadectwa życia i skautowego ducha.
Co daje metoda drogi? Każdy dzień może z pozoru wydawać się podobny. Jednak droga jest co dzień inna, inni ludzie, inne uczucia, tęsknoty. Rozmowy co dzień inne, bąble też wędrują.
Jednym z najważniejszych wieczorów był ten z adoracją. Każdy mógł wrócić w ciszy do obozu, zostać z Panem, z tym wspomnieniem, już do rana. Jak ze snem, który zostaje z człowiekiem na długo.
19 sierpnia każdy z nas wrócił do swojego domu. Do innej części Polski. Każdy wyjechał zabierając swoje wspomnienia, przeżycia i postanowienia.
Służba trwa, Semper Parate!
Magdalena Stelmach HR
Sekretariat Informacji - Prowincja Warszawska