Wakacje w Glichowie

 

W północnej części Beskidu Makowskiego na skraju wsi Glichów stoi dom. To dom z nieba – wiejskie gospodarstwo podarowane Dziełu Pomocy św. Ojca Pio, po to, by służyło potrzebującym. Zielone łąki przeplatane cienistymi zagajnikami tworzą wokół niego sielski krajobraz. Słychać ryczenie krów i poszczekiwania psiaków pilnujących okoliczne domostwa.

Dziełowy dom w Glichowie to miejsce otwarte na ludzi, od początku stworzone z myślą o osobach potrzebujących. Zanim został on oddany do użytku przez ostatnie kilka lat gospodarstwo regularnie odwiedzała ekipa ochotników – podopiecznych, wolontariuszy i pracowników Dzieła, którzy przy wsparciu Darczyńców przeprowadzili gruntowny remont i przygotowali to miejsce na przyjęcie nowych mieszkańców.

Niebawem minie rok, od kiedy dom służy podopiecznym Dzieła. Zimą jego drzwi otworzyły się na nowych mieszkańców, którzy uczyli się tam na nowo życia pod dachem, wiosną gospodarowali w nim panowie z Centrum Integracji Społecznej, zaś latem przygarnął bezdomnych wczasowiczów z Warszawy i Wrocławia, którzy spędzali w nim wakacje – dla niektórych pierwsze w życiu, dla innych pierwsze od wielu lat.

Goście z Warszawy

Na początku lipca w naszym domu zamieszkali nasi przyjaciele z Warszawy – osoby bezdomne oraz towarzyszący im pracownicy i wolontariusze z Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej. Program ich pobytu był bardzo intensywny i wykraczał znacznie poza beskidzkie terytorium. Nasi goście powędrowali trochę po górzystej okolicy szlakiem Przełęczy Zasańskiej oraz zwiedzili Kopalnię Soli w Wieliczce, Muzeum Auschwitz w Oświęcimiu oraz Kraków. Swój pobyt w Glichowie podsumowali słowami: – Wyprawa okazała się intensywna, dająca dużo przemyśleń i radości.

Goście z Wrocławia

Kolejna grupa przybyła do nas z wrocławskiego domu samotnej matki. To szóstka dzieci, trzy mamy oraz babcia, którym towarzyszyli dwie wolontariuszki i brat kapucyn Henryk Cisowski. Na czas ich pobytu władzę w domu bez wątpienia przejęły dzieci – było to widać i … słychać w całej okolicy!

Jedną z wolontariuszek Dzieła, która towarzyszyła tej grupie była Agata, niegdyś bardzo zaangażowana w remont gospodarstwa: – Pamiętam ten dom, kiedy wszędzie niemal leżał gruz, przestrzeń była niezamieszkana. Teraz to już inny dom, można po nim chodzić na bosaka, z kuchni roznoszą się smakowite zapachy, wszędzie gwarno. To dobre miejsce, dzieje się w nim wiele dobra.

Program pobytu w Glichowie odpowiadał gustom dzieciaków – więc każdego dnia królowała zabawa, która czasami z glichowskich łąk i przydomowego basenu przenosiła się do Kopalni Soli w Wieliczce, na farmę z islandzkimi konikami, alpakami i lamami, na odpust w sąsiedniej wiosce a nawet na dziedziniec zamku wawelskiego. Zaś wieczorem wszyscy spotykali się na Eucharystii: – Nasze codzienne Eucharystie są takim doświadczeniem Kościoła prostego, ubogiego – gdy widzę te dzieci, które starają się być na liturgii, starają się odpowiadać, uczestniczyć – stukając w drewnianą skrzynkę, grając na ukulele… rzeczywiście usta dzieci i niemowląt oddają Panu chwałę… – opowiada br. Henryk.

Spełniły się słowa błogosławieństwa

Jesienią zeszłego roku podczas uroczystego otwarcia domu ks. Józef Czarny, proboszcz parafii św. Jakuba Apostoła w Raciechowicach, do której należy Glichów, mówił do braci kapucynów oraz pracowników i wolontariuszy Dzieła: – Niech ten dom się zbrudzi, czyste ściany są piękne, ale żeby w domu było życie, to ściany muszą się zbrudzić, podłoga porysować, wtedy w domu jest życie… Dziś z dumą patrzymy na jego wnętrza: lekko zabrudzone ściany, trochę porysowane podłogi… Dom żyje, daje dobro, a przed wejściem kwitną róże, które przed kilkudziesięcioma latami posadziła pierwsza gospodyni, a o które dziś dbamy my…

Artykuł za: dzielopomocy.pl

Biuro Prasowe Kapucynów - Prowincja Krakowska