Kapituła Namiotów

 

23 września 2019 roku, uroczystą Eucharystią sprawowaną przez Biskupa Antoniego Pacyfika Dydycza OFMCap, Krakowska Prowincja Kapucynów rozpoczęła Kapitułę Namiotów. Jaka jest jej historia możecie dowiedź się z tego artykułu.

 

Braterskie spotkanie, jakim jest kapituła, od samego początku istnienia Zakonu Braci Mniejszych wpisane jest w jego historię. Początkowe spontaniczne pragnienie spotykania się, szczególnie po okresie działalności duszpasterskiej, z czasem przekształciło się w zorganizowane i systematyczne spotkania na poziomie całego Zakonu, Prowincji a także wspólnoty lokalnej. W ten sposób ukonstytuowały się kapituły generalne, prowincjalne i domowe.

Jedną z najbardziej znanych Kapituł generalnych była tzw. Kapituła Namiotów. Swą nazwę zawdzięcza „miejscom noclegowym” zebranych braci: szałasom zrobionym ze słomy, trzciny i gałęzi, które stanowiły też posłanie do spania. Oryginalne pojęcie w języku łacińskim używane w pierwotnych biografiach św. Franciszka na określenie tych domostw to textor (capitulum textoriorum) lub też storea (capitulum sestoriorum), co oznacza włókno, słomianka lub mata. W ten sposób zostało ono przetłumaczone na język polski: kapituła mat (Zbiór asyski 18) lub kapituła rogoziana (rogoża – mata pleciona z sitowia, łyka lub innych łodyg, Zwierciadło doskonałości 68). Z biegiem czasu w obszarze języka polskiego, aby wyrazić bardziej zrozumiale ową prowizoryczność, utarło się określenie kapituła „namiotów”.

Powodem tego skrajnego ubóstwa w zamieszkaniu była ogromna ilość braci przybyłych na kapitułę, dla których nie wystarczyło normalnych zabudowań. Źródła mówią o 3.000 lub nawet 5.000 braci. Jeśli wziąć pod uwagę, że liczba mieszkańców nieopodal leżącego Asyżu (kapituła odbywała się w Porcjunkuli) wynosiła wówczas ok. 2.000-3.000 osób, pozwala to ogarnąć skalę zjawiska – to tak, jakby powstało obok nagle nowe miasto! Tak wielka liczba braci zebranych razem w jednym miejscu świadczy o mocnej tożsamości całego Zakonu, o potrzebie wyrażenia siebie jako jednej wspólnoty. Faktycznie bowiem mimo wyraźnych niedogodności, na kapitułę przybyli wówczas wszyscy bracia. Z czasem dopiero, gdy wzrastająca ciągle ich liczba uczyni wręcz niemożliwym zebranie się wszystkich razem w jednym miejscu i w jednym czasie, powstanie zwyczaj udziału w kapitule generalnej jedynie ministrów poszczególnych prowincji. Wówczas jednak idea spotkania się wszystkich razem na kapitule będzie realizowana na poziomie prowincji, a gdy i te staną się zbyt liczne, na poziomie wspólnoty lokalnej. Fakt ten ukazuje jeden z podstawowych wymiarów owego spotkania, jakim była dla braci kapituła: proste bycie razem. Trafnie scharakteryzował je bp Jakub z Vitry w swoim liście z 1216, który stanowi pierwsze świadectwo o życiu braci mniejszych: „Członkowie tej wspólnoty (braci mniejszych) spotykają się raz w roku w ustalonym miejscu, aby radować się wspólnie w Panu i spożywać razem posiłek, wynosząc z tych spotkań wielkie dobrodziejstwa”. Dla braci rozsianych po całej Europie takie spotkania stanowiły okazję do wzajemnego poznania się i ubogacenia oraz do ugruntowania własnej tożsamości jako jednej wspólnoty.

Nie jest znana dokładna data Kapituły Namiotów. Za najbardziej prawdopodobny przyjmuje się rok 1219 lub 1221, a nawet 1223. Decydującym o tych datach jest fakt napięć wokół Reguły, o czym wzmiankują niektóre biografie. W tych bowiem latach Kapituła generalna zastanawiała się nad tekstem Reguły, który miał być przedstawiony Stolicy Apostolskiej do zatwierdzenia. Dokonało się to ostatecznie poprzez bullę papieża Honoriusza III Solet annuere 29 listopada 1223. Zbiór asyski tak opisuje wspomniane napięcia podczas Kapituły: Podczas gdy błogosławiony Franciszek był u Matki Bożej z Porcjunkuli na kapitule generalnej zwanej kapitułą mat, i było na niej pięć tysięcy braci, bardzo wielu braci mądrych i uczonych powiedziało do pana kardynała, późniejszego papieża Grzegorza IX, który był obecny na kapitule, aby przekonał błogosławionego Franciszka, by poszedł za radami wspomnianych mądrych braci i pozwolił im czasami, żeby nim pokierowali, powołując się na regułę św. Benedykta, św. Augustyna i św. Bernarda, którzy tak a tak uczą żyć w sposób uporządkowany. Wówczas błogosławiony Franciszek, wysłuchawszy na ten temat napomnienia kardynała, wziął go za rękę, zaprowadził do braci zgromadzonych na kapitule i tak przemówił do braci: „Bracia moi, bracia moi, Bóg powołał mnie na drogę pokory i ukazał mi drogę prostoty; nie chcę, abyście mi wspominali o jakiejś regule: ani świętego Augustyna, ani świętego Bernarda ani świętego Benedykta. Pan powiedział mi, że chce, abym był nowym szaleńcem w świecie; i nie chciał Bóg poprowadzić nas inną drogą, jak przez tę wiedzę; natomiast przez waszą wiedzę i mądrość Bóg was zawstydzi. Lecz ja ufam, że Pan ukarze was przez swoich żandarmów, i ku waszemu zawstydzeniu powrócicie jeszcze do waszego stanu, czy tego chcecie, czy nie”. Wtedy kardynał zdumiał się i nic nie odpowiedział, a wszyscy bracia przelękli się.

Niezależnie od tego, w którym roku odbyła się Kapituła Namiotów, wiemy, że dyskutowano na niej o Regule, o sposobie życia braci. Nie było to bowiem spotkanie towarzyskie, ale zebranie, na którym w duchu modlitwy podejmowano refleksję nad swoim życiem, nad tym, jak lepiej żyć według otrzymanego od Boga charyzmatu. Legenda Trzech Towarzyszy zauważa: Spośród braci, którzy przybyli na kapitułę, żaden nie ośmielał się mówić o rzeczach tego świata, lecz rozmawiali o życiu świętych ojców oraz o tym, w jaki sposób mogą lepiej i doskonalej otrzymywać łaski Pana naszego, Jezusa Chrystusa. A Dzieje błogosławionego Franciszka i jego towarzyszy dodają: Bracia siedzieli na polu grupami po sześćdziesięciu i po stu, i po trzystu, zajęci czy to rozmową o rzeczach Boskich, czy to modlitwą wśród łez, czy to ćwiczeniem się w miłości i to z taką ciszą, że nie było żadnego zgiełku czy hałasu (…). Nikt bowiem nie słyszał, aby opowiadali sobie bajki czy żarty, lecz gdziekolwiek byli zebrani, albo modlili się, albo płakali, albo rozmawiali o zbawieniu duszy. Kapituła była spotkaniem, na którym panował z jednej strony serdeczny i braterski klimat, ale z drugiej prowadzono na niej poważny dialog nie pozbawiony napięć i sporów. Wszystko w duchu modlitwy i rozeznania, w celu odnowy życia według otrzymanego charyzmatu.

Warto przytoczyć jeszcze jedno wydarzenie, które przybliża atmosferę Kapituły Namiotów i ukazuje jej znaczenie. Opowiada o nim w swojej kronice jeden z jej uczestników, brat Jordan z Giano: Na końcu tej Kapituły (Namiotów) błogosławiony Franciszek przypomniał sobie, że Zakon nie został jeszcze założony w Germanii (…). Powiedział wówczas do braci: „Istnieje kraj, Germania, w którym żyją pobożni chrześcijanie. Jak wiecie przemierzają oni naszą ziemię z długimi laskami i w szerokich butach, śpiewając chwalby na cześć Boga i ich świętych. Mokrzy od potu z powodu gorących promieni słońca nawiedzają groby świętych. Ponieważ bracia już raz zostali wysłani do nich, ale wrócili sponiewierani, nie zmuszam nikogo, aby się udał do nich ponownie, ale tym, którzy chcieliby pójść zlecam tę misję (…). Jeśli są chętni, niech wstaną i niech się zbiorą w jednej grupie”. Podniosło się wówczas 90 braci rozpalonych pragnieniem i gotowych na męczeństwo. Usiedli w jednej grupie, jak zostało im to polecone, oczekując na decyzję: kto, ilu, w jaki sposób i kiedy mieliby podążyć. Z dalszej relacji wynika, że nie wyruszyli wszyscy. Z 90 chętnych braci zostało wybranych jedynie 27 z Cezarym ze Spiry na czele. Dopiero tak starannie dobrana grupa udała się z powtórną misją na tereny dzisiejszych Niemiec i zakończyła się tym razem pomyślnie. Przytoczone wydarzenie z jednej strony ukazuje świeżość i gorliwość ówczesnej wspólnoty braci mimo jej ogromnej liczebności. Wyraźnie widać misyjny zapał braci. Wielu z nich było faktycznie gotowych pójść bez wahania na śmierć. Męczeństwo braci w Maroku kilka lat później potwierdza to bardzo dobitnie. Ta postawa ukazuje także jeden z istotnych wymiarów charyzmatu braci mniejszych: małość, czyli gotowość do pójścia tam, gdzie nikt nie chce iść; dyspozycyjność do podejmowaniu posług niechcianych przez innych. Z drugiej strony opisane zdarzenie pokazuje także rozwagę jakiej nabrała z czasem wspólnota braci. Tym razem nie zostają już wysłani bracia bez żadnego rozeznania, jak poprzednim razem, kiedy to nie znając ani języka ani obyczajów miejscowych ludzi narazili się na złe potraktowanie i doprowadzili do klęski całą misję. Wybór 27 braci jest teraz poprzedzony dogłębnym rozeznaniem. Nie każdy bowiem, kto pragnie wyruszyć na misję, nadaje się do niej. Wymóg owego rozeznania znajdzie się ostatecznie w tekście Reguły: Bracia, którzy za boskim natchnieniem zechcieliby udać się do Saracenów i innych niewiernych, niech proszą swoich ministrów prowincjalnych o pozwolenie. Ministrowie zaś niech udzielają pozwolenia tylko tym, których uznają za odpowiednich do wysłania. Widać tu jeszcze jeden wymiar Kapituły Namiotów: legislacyjny. Faktycznie bowiem, jako Kapituła generalna Zakonu, posiadała ona władzę stanowienia norm, które ostatecznie zostały zapisane w Regule.

Na podstawie tego krótkiego przeglądu wczesnych źródeł franciszkańskich można powiedzieć, że na Kapitule Namiotów w szczególny sposób znalazły wyraz główne aspekty charakterystyczne dla każdej kapituły: braterskie spotkanie, modlitewna refleksja nad własnym życiem, gotowość do wyruszenia na misję oraz tworzenie norm obowiązujących w Zakonie.

Br. Marek Miszczyński OFMCap

[rl_gallery id=”4801″]
Fot. br. Piotr Tokarz OFMCap

Biuro Prasowe Kapucynów - Prowincja Krakowska